Coś magicznego, jakaś niewidoczna siła, która hipnotyzuje i zmusza do wpatrywania się w płótna. Spokój. Nikt nie krzyczy, nikt nie woła. Brak ekspresji. Nastrój błogości. Obrazy, które koją, uspokajają. Jak artysta zmusza nas do kontemplacji? Czym operuje? Może minimalizuje detale, może stosuje amor vacui, może skupia naszą uwagę na promieniach...