Te wystawne i pełne kunsztu, zdobiące najwyśnienitsze bale śmietanki towarzyskiej oraz te gromadzące sąsiedztwo dla chwili szalonego tańca i oderwania od rzeczywistości… każdą ucztę cechuje to, że łączy ze sobą ludzi i pokazuje ich relacje. Mogą być one formalne bądź wskazywać na bliskość zebranych, co daje ogromne pole do popisu artyście, który wystrojem, grą świateł, mimiką obecnych czy nawet zawartością talerzy tworzy unikatorą atmosferę. Niekiedy wspólne świętowanie zdaje się otwierać na odbiorcę i wciągać do przedstawionej sceny, bądź przeciwnie – stawiać go w pozycji obserwatora, podglądającego przedstawioną sytuację.
Podejście do ucztowania ewoluowało na przestrzeni wieków. W antyku, zgodnie z założeniami epikureizmu czy słowom Horacego: carpe diem, ucztowanie było chlebem powszednim, zwłaszcza wśród przedstawicieli wyższych sfer. Wiązało się nieraz z podniosłą atmosferą i akompaniamentem poezji, co zostało uchwycone później przez renesans.
W kolejnych epokach ucztowanie przeplatało inne tematy poruszane przez artystów, zyskując na popularności szczególnie w baroku czy realiźmie, który ukazywał życie codzienne przedstawicieli zarówno wyższych, jak i niższych sfer.
Tekst i wybór prac: Natalia Tynor